Co mi dała pandemia

Wiem, że to kontrowersyjny tytuł. Jak można doszukiwać się korzyści w zdarzeniu, które spowodowało już śmierć kilku milionów osób? Wielu ludzi straciło bliskich lub pracę, przewlekle chorzy i starsi żyją w strachu, personel medyczny jest wyczerpany, a codzienne życie podlega ograniczeniom. Co w tym może być dobrego?

W sztukach walki istnieje zasada, by wykorzystywać siłę ciosu przeciwnika. Powinniśmy jak najlepiej spożytkować ten trudny czas przez wzgląd na tych, którzy są w gorszej sytuacji od nas. W tym artykule odważę się pokazać korzystne zmiany, jakie zaszły w moim życiu podczas stanu epidemii w Polsce – z nadzieją, że kogoś zainspiruję lub zmobilizuję albo dodam mu otuchy w walce z trudnościami.

Weryfikacja wiary i wartości

Jako osoba wierząca pragnę zacząć od tego tematu. W Polsce przez około sześć wiosennych tygodni 2020 roku (z Wielkanocą włącznie) świątynie były zamknięte, a msze święte sprawowano bez udziału wiernych i transmitowano w mediach. Radykalne ograniczenie obrzędów stanowiło weryfikację duchowych pobudek. Przekonałam się, że moja wiara nie bazuje na zewnętrznych gestach takich jak święcenie pokarmów. Odczuwałam jednak dojmującą tęsknotę za Komunią Świętą – był to dla mnie prawdziwy post w Wielkim Poście. Gdy w końcu ponownie mogłam ją przyjąć, przypomniałam sobie, jakim luksusem jest codzienny dostęp do sakramentów. W krajach misyjnych wielu ludzi ma tę szansę tylko raz lub dwa razy w roku i to bez epidemii – z powodu zbyt małej liczby misjonarzy.

Sądzę, że również osoby innych wyznań i ateiści mogą traktować czas pandemii jako sprawdzian wartości, które wyznają, poddając ocenie swój stan ducha, stopień wewnętrznego spokoju czy zdolność do funkcjonowania w cieniu zagrożenia. Sama stale się tego uczę.

Dobro w rodzinie

Surowe restrykcje wymusiły na rodzinach spędzanie większości czasu razem w domach. Wiem, że dla wielu osób było to bardzo trudne (szczególnie tych mających małe dzieci lub skomplikowane relacje z bliskimi). Akcja „Zostań w domu” potwierdziła dobre relacje w mojej rodzinie, a zarazem zachęciła mnie do wdzięczności za mój dom i codziennej pracy nad sobą, abym była coraz lepszą osobą. Nie można już razem wytrzymać w domu? Nie ma o czym porozmawiać? – Nie u nas.

Rozwój zawodowy

Epidemia spowodowała zmiany w moim życiu zawodowym. Wiosną 2020 roku wzięłam udział w znanej konferencji dla tłumaczy BP20, która przeniosła się do sieci. Cztery intensywne dni zaowocowały wieloma inspiracjami i planami. Wypełnianie wolnych chwil marketingiem i szkoleniami sprawiło, że byłam znacznie bardziej zajęta niż przed epidemią. Wiem, że niektórzy tłumacze mają podobne doświadczenia. Internetowe porady typu „Jak nie nudzić się w czasie kwarantanny” nie miały w moim domu racji bytu. Przeciwnie: muszę znajdować czas na konieczne działania i pilnować dobrej organizacji każdego dnia. Epidemia zmusiła mnie do tego, bym wreszcie zaczęła wprowadzać zmiany, które dotąd odkładałam.

rozwój zawodowy, praca, pandemia

Otwartość na świat

Jedne zmiany pociągają za sobą kolejne: doskonaląc swoje internetowe profile zawodowe i uczestnicząc w szkoleniach, zaczęłam obsługiwać nowe narzędzia informatyczne, zdobywać nową wiedzę (np. podczas zakupu słuchawek do szkoleń i spotkań online), a przede wszystkim lepiej poznawać własne środowisko zawodowe i korzystać z doświadczenia innych. Bardzo miło było przekonać się, jak wielu tłumaczy chętnie rozmawia i daje rady. Dzięki temu łatwiej nawiązuję nowe kontakty i podtrzymuję obecne oraz regularnie przeglądam branżowe fora i aktywnie z nich korzystam.

Pewność w działaniu

Po kilku latach przerwy w jeździectwie wydzierżawiłam konia… tuż przed wprowadzeniem pierwszych restrykcji. Aby przestrzegać zakazu zgromadzeń, stajnia wprowadziła zapisy. Przez niemal trzy miesiące każdy właściciel lub dzierżawca otrzymywał ograniczony przedział czasowy, który musiał wystarczyć na zapewnienie zwierzętom niezbędnej opieki. Musiałam więc nauczyć się sprawniej obsługiwać konia oraz wykonywać z nim różnorodną pracę, która mieściła się w przydzielonym mi czasie. Ponadto, chcąc uniknąć komunikacji miejskiej podczas epidemii, zaczęłam sama jeździć autem do stajni, co pomogło mi nabrać wprawy w roli kierowcy. Sprawna obsługa dużego zwierzęcia i prowadzenie samochodu poprawiły moją pewność siebie.

Dbałość o zdrowie

Nowe, lepsze nastawienie pomogło mi poczynić dalsze postępy w nauce pływania, gdy baseny zostały otwarte ponownie. W międzyczasie zaczęłam ćwiczyć w domu, by podtrzymać niezbędną na pływalni kondycję. Przyjaciółka poleciła mi kanał z różnorodnymi treningami do muzyki, które w miły sposób poprawiają zarówno kondycję, jak i samopoczucie. Nigdy wcześniej nie ćwiczyłam regularnie, więc pandemia niejako zmobilizowała mnie do zwrócenia uwagi na zdrowie.

Docenianie codzienności

Moja znajoma stwierdziła, że po pandemii będzie doceniać, jak luksusowe jest codzienne życie. Jako matka dwóch kilkuletnich chłopców pozbawiona przedszkola i zmuszona do ograniczenia wyjść z domu z pewnością wiedziała, co mówi. Sama także zauważyłam, że bardziej teraz szanuję drobne codzienne możliwości: zakupy o dowolnej porze, spacer czy po prostu zdrowie i obecne życie – takie, jakie jest. Mam naprawdę wiele i moim obowiązkiem jest o tym pamiętać.

Pandemia kiedyś minie lub przynajmniej kolejne fale nowego koronawirusa nie będą już tak groźne. Najsurowsze restrykcje w końcu odejdą w niepamięć. Co wówczas pomyślimy, spojrzawszy wstecz? Otrząśniemy się z szoku i będziemy żałować tych kilku miesięcy czy lat wyciętych z naszego życia? A może z ulgą zauważymy, że przynajmniej nie zmarnowaliśmy czasu i zmieniliśmy cokolwiek na lepsze? Tej drugiej opcji serdecznie wszystkim życzę.

A czy Państwu udało się dostrzec w życiu korzystne zmiany w czasie epidemii? Jak sobie Państwo radzą i pracują nad sobą? Zapraszam do Kontaktu.